Translate

wtorek, 29 stycznia 2013

Śpiący Budda.




Popołudniowe powietrze duszne i gorące, zmieszane z niezbyt odległymi dźwiękami ulicznego ruchu i dźwiękiem stałego, niskiego buczenia wiecznie żywego organizmu Miasta otuliło trzcigodnego Penneka jak bawełniana wata wyciągnięta z rozprutej poduszki medytacyjnej. Ostatni przedpołudniowy posiłek należny mnichowi spożyty tego dnia osiadł na dnie żołądka wprawiając jego ciało i umysł w stan podobny do zawieszającego się systemu operacyjnego starego laptopa. Myśli odpłynęły w nieskończoną przestrzeń dharmanakaji a coraz cięższa głowa Trzcigodnego postanowiła ulec sile grawitacji podążajac w dół i nieco na bok - jakby chciała zamanifestować swoją niezależność od konstrukcji całego ciała. Pozostałe 10 milionów mieszkańców Wielkiego Mango zlało się w jego umyśle w jedną Istotę, która przyjęła kształt pomarańczowego plastikowego wiadra. Istota ta rosła i rosła wypełniając sobą całą przestrzeń jego umysłu sprawiając, że jego własne poczucie "ja" gdzieś zniknęło. Doświadczenie to przejęło nad nim kontrolę stając się źródlem wielkiej radości. To nic, że stał się jednym z plastikowym wiadrem, ważne że wszyscy inni byli nim również...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz