Translate

środa, 30 stycznia 2013

Najwyższy budynek w Bangkoku.


Macie Lęk wysokości? Zawroty głowy? Lęk przestrzeni? Jak macie, to wizytę w tym miejscu lepiej sobie odpuśćcie.


Baiyoke Sky Tower II jest najwyższym budynkiem w Bangkoku. Ma 85 pięter i 304 metry wysokości a jak dołożymy antenę na szczycie to wyjdzie nam jakieś 330 metrów. Znajduje się w nim też najwyżej ulokowany hotel w całej Azji Południowo Wschodniej z obserwacyjnym deckiem na 84 piętrze, dostępnym również dla gości z zewnątrz.


Aby się tam dostać należy wejść do hotelu i wjechać najpierw jedną z wind na 20 piętro gdzie mieści się hol recepcyjny. Tam spytać kogoś z usłużnie uśmiechniętej obsługi hotelowej o szklaną windę wożącą gości na wierzchołek wieży. Winda jest zamontowana na zewnątrz budynku więc całą podróż odbywamy podziwiając pojawiającą się przed nami panoramę miasta. Przejazd poprzez 64 piętra zajmuje aż... 60sekund! Dla słabszych nerwowo jest także opcja wjazdu jedną z wewnętrznych wind hotelu.


Panorama jest naprawdę warta wycieczki i widok z Baiyoke Sky zapamiętacie na długo. Chyba, że będziecie mieli okazję jakoś dostać się na szczyt Burdż Chalifa w Dubaju. W każdym razie widok powala a skyline Bangkoku widoczny jest aż po smogu horyzont.


Warto dodać, że gdyby przyszła wam ochota na drinka to na 83 piętrze znajduje się "Roof Top Bar & Music Lounge", który według mnie wypada niestey słabo w porównaniu do Sirocco Skybar w Lebua State Tower (który stał się niemożliwe popularny po prezentacji w filmie "Bangkok Hangover") czy mojego ulubionego Vertigo Jazz Lounge na 61 piętrze Banyan Tree i nie oferuje oczekiwanego standardu usług na jaki można by liczyć w tak "wysoko" położonym miejscu. 


Więc jeśli planujecie jakiś romantyczny wypad aby podziwiać nocną panoramę Bangkoku z wysokości to zdecydujcie się jednak na wizytę w Banyan Tree lub Lebua Tower. Jedyny plus, że w Banyan Sky Bar nie obowiązuje "dress code" i wpuszczą was tam nawet w tiszercie, bermudach i schodzonych flipflopach.



wtorek, 29 stycznia 2013

Steampunk po Tajsku.




Nie od dzisiaj wiadomo, że mieszkańcy Fajnielandii mają sobie za nic obowiązujące w "cywilizowanym" świecie obyczaje dotyczące tzw. praw autorskich i kopiują na potęgę wszystko to co na drzewo nie ucieknie i da się skopiować i sprzedać. Można się spierać czy jest to dobre czy nie. Zapewne wiele na ten temat do powiedzenia mają Rosjanie opuszczający Królestwo ubrani od stóp do głów w "markowe" ciuchy z torbami wypchanymi do granic możliwości okazyjnymi zakupami z marketu Chatuchak, którymi będą szpanować po powrocie do swojego świata blinów i wódki.


Są jednak wyjątki gdzie chylę głowę z pokorą przed inwencją mniejszych braci ze wschodu i chciałbym przytoczyć jeden z nich bo mam wrażenie, że ten nurt nazwijmy to "replikowania" wychodzi poza ramy stereotypu. Artyści ci, bo chyba mogę ich tak nazwać, określają swoje prace mianem "Scrap Metal Art" - czyli po naszemu to będzie - Sztuką ze złomu. 


To co potrafią wyczarować ze zużytych części samochodów, maszyn i złomowanego metalu po prostu powala. Bogactwo szczegółów i precyzja wykonania poszczególnych postaci jest doprawdy imponująca. Jak dotąd chyba nigdzie indziej na świecie nie powstały tak doskonałe i oryginalne w swoim wykonaniu repliki charakterów popkulturowego świata i chwała ich twórcom za wykorzystanie zachodnich "własności intelektualnych" w tym akcie artystycznego recyklingu.


Prezentowane przeze mnie rzeźby pochodzą z pracowni atrysty Mr.Sudjai'a i jego teamu metaloplastyków działających nieopodal Bangkoku. Jednak nie jest to jedyny zespół zajmujący się tego rodzaju działalnością. Są też i inne warsztaty tajskich steampunkowców ale wydaje mi się, że prace sygnowane przez Mr. Sudjai'a mają wyjątkowy charakter. 


Oczywiście można zakupić te dzieła i chętnie bym to zrobił gdybym się nie obawiał jak zareaguje urzędnik celny na widok 3 metrowego Predatora czy Obcego wyłaniającego się z clonego właśnie kontenera. No i jak mu wytłumaczę określenie "replika"... :)


Prezentowane na zdjęciach postacie mają przeważnie od 2 do 3 metrów ale zdarzają się i ponad 6 metrowe monstra. Dla przykładu na 1,5 metrową figurę schodzi ok. 200kg metalu z recyklingowanych części, 2,5 metrowa waży ok. 500kg a te 6 metrowe ponad 2500kg. To się nazywa prawdziwy upcykling idei !


Gdybyście byli zainteresowani zakupami do waszego mieszkania lub ogródka to sprawdźcie tutaj:


i tutaj:


Śpiący Budda.




Popołudniowe powietrze duszne i gorące, zmieszane z niezbyt odległymi dźwiękami ulicznego ruchu i dźwiękiem stałego, niskiego buczenia wiecznie żywego organizmu Miasta otuliło trzcigodnego Penneka jak bawełniana wata wyciągnięta z rozprutej poduszki medytacyjnej. Ostatni przedpołudniowy posiłek należny mnichowi spożyty tego dnia osiadł na dnie żołądka wprawiając jego ciało i umysł w stan podobny do zawieszającego się systemu operacyjnego starego laptopa. Myśli odpłynęły w nieskończoną przestrzeń dharmanakaji a coraz cięższa głowa Trzcigodnego postanowiła ulec sile grawitacji podążajac w dół i nieco na bok - jakby chciała zamanifestować swoją niezależność od konstrukcji całego ciała. Pozostałe 10 milionów mieszkańców Wielkiego Mango zlało się w jego umyśle w jedną Istotę, która przyjęła kształt pomarańczowego plastikowego wiadra. Istota ta rosła i rosła wypełniając sobą całą przestrzeń jego umysłu sprawiając, że jego własne poczucie "ja" gdzieś zniknęło. Doświadczenie to przejęło nad nim kontrolę stając się źródlem wielkiej radości. To nic, że stał się jednym z plastikowym wiadrem, ważne że wszyscy inni byli nim również...


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Visual Traveling - Birma/Myanmar.

Zapraszam do wspólnego visualtravelingu - czyli podróżowania bez wstawania z fotela. Co jakiś czas będę umieszczał na blogu najciekawsze moim zdaniem filmiki, wyszperane w necie, połączone w jakiś niebanalny sposób z tematami podróżniczymi, ciekawymi miejscami które warto odwiedzić czy inspirowane kulturą i sztuką dalekiego wschodu.

Jako premiera - fantastyczny, pięknie wizualny, krótki filmik o Birmie zrealizowany przez Patrika Wallnera operatora i dokumentalistę ekipy podróżujących po Azji skeater'ów.



Visualtraveling - Myanmar from Patrik Wallner on Vimeo.

Jeśli podobało się wam i chcecie więcej to polecam ich stronę.

http://www.wallnerok.com/Videos.html

Znajdziecie tam pełne ekscesów na desce zapiski z podróży po wielu azjatyckich krajach.

6 ton złota w centrum miasta.



Wat Traimit nie leży na głównym szlaku "must see" Bangkoku.


Większości turystów odwiedzających Stare Miasto wystarcza Pałac Królewski z majaczącą w oddali niewielką statuetką Szmaragdowego Buddy, Wat Po z wielgaśnym Panem Dharmy składającym się ku wiecznemu spoczynkowi i ewentualnie po drugiej stronie rzeki Chao Praya odwiedzą może jeszcze Wat Arun z charakterystyczną stupą (zwaną w Tajlandii Prangiem) będącą ikoną Miasta Aniołów.



Historia Złotego Buddy jest o tyle ciekawa, że dość niezwykła.W XIXw. Król Tajlandii Rama I ustanowił nową stolicę w Bangkoku i wydał polecenie sprowadzenia wizerunków Buddy z całego kraju w celu wypełnienia powstających w nowej stolicy świątyń. Prawdopodobnie w tym czasie sprowadzono z Ayutthaya dość brzydki pokryty gipsem  i stucco posąg, który znalazł swoje miejsce w uwcześnie dość skromnej świątyni gdzie spędził prawie 20 lat pod cieknącym dachem.


W 1954 roku na terenie świątyni został wzniesiony nowy Vihran i postanowiono przenieść do niego wielką figurę. W maju 1955r. podczas próby jej przeniesienia liny dźwigu zerwały się i posąg upadł na ziemię. Spory fragment gipsowej powłoki odpadł ukazując wewnątrz czyste złoto. Po 200 latach ukrycia Złoty Budda postanowił ujawnić swoją prawdziwą naturę.


Dzisiaj posąg jest wystawiony na widok publiczny i można podziwiać go w całej swojej 5,5 tonowej okazałości. Wat Traimit mieści się w odległości 5 min spaceru od stacji Metra Hua Lamphong w kierunku Thanon Yaowarat czyli dzielnicy China Town. Wstęp do świątyni kosztuje tylko 40thb.


Jaka jest różnica w postrzeganiu materialnej wartości złota na zachodzie i wschodzie?
Na zachodzie ze złota robi się prostokątne sztabki, które ukrywa się za grubymi murami skarbców i otacza kordonem policji. Na wschodzie ze złota robi się sakralne dzieło sztuki i wystawia na widok publiczny.

Wszak nikt nie zakosi Buddy bo nie wypada ;)

Wai Phra na Dobry Początek.



Nowy blog dobrze jest zacząć od zapewnienia sobie pomyślności i powodzenia w jego pisaniu i publikacji. Pomyślność zapewniamy sobie dokonując ceremonii Wai Phra w najbliższym (lub ulubionym) miejscu kultu sakralnego w tym wypadku buddyjskiej świątyni zwanej Wat. Aby nasze starania odniosły wymagany skutek dobrze jest je poprzeć małą ofiarą, niech to będzie wieniec z kwiatów. Użyjemy kwiaty, które jak powszechnie wiadomo upodobał sobie Pan Budda czyli jaśmin, najlepiej w połączeniu z czerwonymi różami bo je akurat lubi Król Rama V i jeśli połączymy je w zgrabną girlandę to możemy liczyć na duchowe wsparcie od obu tych ważnych postaci. Zakupujemy więc wianuszek za 10/20thb (1/2pln) i udajemy się na spotkanie z Panem Wielkich Stóp uważając jednak by po drodze zbytnio nie niuchać naszej ofiary ponieważ jak twierdzą Buddyści Therawady - kwiaty Buddy są dla Buddy a ten kto nie może się powstrzymać od ich niuchania w przyszłym życiu będzie miał problemy z nosem. Cokolwiek to znaczy...

sobota, 26 stycznia 2013

Od czegoś trzeba zacząć...


Podróżujesz lub chcesz podróżować po krajach Azji Południowo Wschodniej, interesujesz się tamtejszą kulturą, religią lub historią?
Kochasz tropikalny klimat, ciepłe turkusowe morze, rozległe lasy deszczowe i czujesz, że inspiruje cię wszystko co związane z tym regionem świata?
Cieszysz się spotykając nowych ludzi, interesujesz się ich obyczajami, sposobem w jaki żyją - chcesz poznawać i rozumieć ?
Chcesz wiedzieć więcej, podróżować sprawniej, docierać wszędzie tam gdzie warto zobaczyć i doświadczyć czegoś unikalnego i wspaniałego?
Miejsca ciekawe, oryginalne, z niezapomnianym klimatem, magiczne - zobaczysz tutaj razem z Bamboo Travel Advisor.
Zapraszam na wspólne odkrywanie południowo-wschodniego krańca Azji!